poniedziałek, 14 września 2015


Pulsujące Powietrze Światła – w Twórczości Andrzeja Maciejewskiego „Z perspektywy miotły” Galeria Kreatura w Poznaniu  

dr Agnieszka Balewska

    Oto kolejna wystawa fotografik Andrzeja Maciejewskiego, która w dalszym ciągu jest czystą kontynuacją prac analizy i przeżycia pierwotnego w estetycznym pojmowaniu i rozumieniu elementarnego widzenia światła i postrzegania pejzażu. Andrzej Maciejewski autentycznie i niejako bezwiednie – intuicyjnie, z całą swoją odwagą i pokorą „ustawia się w odbiciu”. Sam ukrywa się we fragmencie osobistej postawy - wobec zachwytu dla rzeczywistości – Tej z „rozlanego światła”, w jego fotograficznych pracach plenerowych. A jako niemy świadek spotkanej Natury - w jej wyjątkowej dokumentacyjnej wersji słonecznej solaryzacji zdjęć – fotografik – staje się Jej pierwotnym obrońcą. Ale pomimo całej powagi sytuacji i pokornej postawy dokumentalisty, spalającego swoją życiową - biologiczną energię na nasłonecznionym planie pracy fotografa … To, jako autor tychże prac wskazuje na nieco groteskowy i zabawny sposób odtwarzania naturalnego pejzażu mówiąc żartobliwie, że „uzyskał ów niewymierny dystans odległości pejzażu przez podniesienie horyzontu /unosząc jego wysokość/ w obrębie obrazu widzianego w teleobiektywie, mówiąc -To tak jakbym latał na miotle...:)”. Ukryta iluzja i aluzja, bo przecież „miotła:” /zamiata/rozpyla i zmiękcza postać rzeczy – ulotnie ją defragmentując. Dlaczego to ukryte znaczenie ? - Może i w tej zabawnej grze słów – wyłania się właśnie, iż owa „miotła - pędzel” powoduje to zapylenie i rozmigotanie i intensywność i żarliwość optyczną, jako scalanie się światła i dekonstrukcję formy: drzew, trawy, pól, widzialnego zboża również budynków w oddali. Czasem na planie łagodnych pół-łuków i harmonijnych horyzontów, pojawia się pionowy, czy diagonalny, bądź poszarpany w formie: ślad dymu z domowego ogniska, i „choć żar leje się z nieba”...  To jednak to, do ludzkiego świata  należy utrzymywanie i podtrzymywanie ognia - domowego ciepła. Zatem pojawia się też wspólnota powietrzna, która co jakiś czas pozostawia widzowi „odgłosy z oddali”. W zamierzeniu autora prac, należy rozumieć jego intencję, jako przywołanie dalekiej obecności ludzkiej i jej aspekt intensywnego życia - we fragmentach pokazujących smugi dymu ludzkiego środowiska. Również, jako wskazanie go - w majestacie żaru „rozbijającego światła”, które powoduje  zniekształcenie formy w jej solaryzacji, też jako fenomen odbierania upalnej rzeczywistości. Zatem ciepło ziemi, powietrza miesza się razem z zapachem gorącej strawy z paleniska. Nadaje on specyficzny urok – „wizualny smak” w oczach patrzącego na tę „Naturę Stwórcy” i „rolę twórcy” owych fotografik... Andrzej Maciejewski wie, że jest cząstką i fragmentem, kruszyną tego procesu w badaniu Przestrzeni, która skłania ludzkie głowy, zgina kolana w zachwycie dla Jej bezwzględnego, boskiego i piękna i nostalgii. Myślę, że prace Andrzeja Maciejewskiego zapraszają nas na upalne spacery i zatrzymania, na chwile zmęczenia i odpoczynku. On sam bowiem uparcie i cierpliwie drąży temat, angażując się bez oporu w swoją auto - pracę z teleobiektywem - czekaniem na świty, południa i porę zmierzchu. Zatem zawsze uparcie staje na skraju krajobrazu, na poboczu łąki, na brzegu plaży, gotowy ze sprzętem fotograficznym - który go „podprowadza” w ogląd dokładny, precyzyjny, nieustępliwy... Dlatego dobrze, że jeszcze są takie jednostki, i jako twórcze osoby, mierzą się z Dominacją i Naturalnością wbrew kompilacji cyfrowej foto – grafiki. Właśnie taką Klasę optycznego - bezwarunkowego rejestrowania Natury prezentuje Andrzej Maciejewski, a wizualnym śladem jest najnowsza wystawa i świat tego artysty.
Dr Agnieszka Balewska
24.09.2015





Wystawa czynna od czwartku do niedzieli do dnia 20bm od godz. 17-19-tej. Zapraszamy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz