Przedstawiamy jeszcze z wernisażu "Zapach rumianku" fotografiki Andrzeja Maciejewskiego nieco słów Pani Grażyny Strykowskiej.
art. pl. Grażyna Strykowska
Andrzej Maciejewski „Zapach rumianku”
Wernisaż
w Salonie Sztuki „KREATURA” w dniu 13 marca 2015
Andrzej
chce nam powiedzieć coś zaskakującego i ważnego (jeszcze o tym nie wie). Obcuje
często w swoim życiu, coraz częściej z krajobrazem okolicy – ojczystym,
bliskim, ukochanym przez tak wielu nie tylko artystów: Bojanowskich Raczyńskich
itd., wielkich wielkopolan.
To
kosmos tak blisko, kosmos, który nam pokazuje w nieskończoność. Jest coś co w
ważki sposób dominuje w tych fotografiach - światło. Ale to jest oczywiste.
Będzie o czymś donioślejszym w ciągu dalszym ...
Teraz trochę literatury: wspomnienia
Edwarda Hartwiga "A
czy pamięta Pan jakiś widok lub obraz, który wywarł na Panu największe
wrażenie?
Opowiem
Pani pewną historię... Tuż po wojnie byłem w obozie radzieckim Jogła. Kiedy
Rosjanie wyzwolili Lublin to całą inteligencję, wszystkich znanych ludzi i
akowców wywieźli do obozów. Byłem tam dwie zimy. I właśnie stamtąd pamiętam
najpiękniejszy widok.
Nie miałem
oczywiście aparatu, ale ten widok mam ciągle przed oczyma. Noce były tam tak
jasne jak dzień. Trudno było spać, ale jakoś się człowiek na tych pryczach
poniewierał i próbował zasnąć po pracy. Którejś nocy obudzili mnie, żebym
popatrzył na zorzę polarną. Wie Pani, że ja byłem zaskoczony. Nie wyobrażałem
sobie, że na niebie może być tyle kolorów. Niesamowita paleta barw. Fioletowy koło
żółtego i czerwonego. Chmury, nie kumulusy, takie poprzeczne, jakby się
zatrzymały bez ruchu, to było jak jakaś scenografia. Nie zmieniał się ich układ
tylko ciągle narastały. To było jak przedstawienie. Nigdy w życiu potem nie
widziałem czegoś takiego, chociaż byłem w Finlandii, Szwecji czy Norwegii.
Widok tych kolorów sprawił, że mimo ciężkich warunków człowiek wiedział, że
życie jest piękne, że na świecie jest wspaniale, że można się tym cieszyć. I ja
potem przez kilka dni mogłem nawet nie jeść, tak się tym widokiem nasyciłem.
Bardzo dziękuję za to pytanie.
Podobne przeżycia miała pani Ola
Watowa, która w czasie wojny była na zesłaniu w Kazachstanie i wspomina, jak w
nocy wychodziła na dwór, żeby popatrzeć w niebo...
Opowiem Pani jeszcze coś osobistego.
Do pracy chodziliśmy codziennie przez taką wydmę, gdzie nie było żadnych drzew
ani nic, tylko piasek. Tylko wiatr tam hulał. Wiatry zresztą dokuczały nam tam
nawet bardziej niż mróz, bo wciskały się wszędzie pod nasze liche okrycie i to
było straszne. I ja kiedyś w rowie na tej wydmie zobaczyłem kwiatek. Szedłem z
brzegu więc wyskoczyłem z szeregu i zerwałem go. Dostałem kolbą parę razy po
plecach, ale kwiatek zabrałem do obozu i to była taka radość, jakbym... nawet
nie wiem z czym to porównać, a to taki drobiazg mały. Wie Pani, że mi się nawet
dziś ten obóz śnił. Pamiętam też mój powrót. Przywieźli nas do Białej
Podlaskiej i jak otworzyli te bydlęce wagony to myśmy wypadli z nich a ludzie
na nasz widok oniemieli i stali jak zamurowani, bez ruchu, jak chochoły. Za
gardło każdego coś złapało i nikt nic nie mówił. Mam z tego czasu mój portret,
jestem cały zarośnięty, z wąsami. Potem, też pociągiem towarowym, dojechałem do
Lublina, wyskoczyłem przy semaforze i szedłem na przełaj przez łąki. A z
naprzeciwka szło jakieś towarzystwo, pięć czy sześć osób i oni mnie poznali!
Zrobili kółeczko i zaśpiewali mi "sto lat". To było coś
niesamowitego."
To
są dowody na subtelne i najważniejsze doznania(?) w rozpoznaniu celu naszego
bytu (życia).
Czym
karmimy się naprawdę, co nas kształtuje, jednak jak jednoznaczne są
kryteria: kallizm i mimetyzm.
Tu
właśnie Andrzej w swoich fotografiach jest prawdomówny, mi to aż nadto
wystarcza.
I
to jest proszę Państwa zachwyt, zachwyt nad kropelką i nad łzą i podziw dla
Stwórcy.
Grażyna Strykowska
Więcej zdjęć prac już nie będzie. Zapraszamy do oglądania wystawy w czwartki, piątki, soboty
i niedziele w godz. od 17-tej do 19-tej do dnia 22 marca br. Potem można będzie jeszcze
w drodze indywidualnego telefonicznego umówienia się (tel. 601 77 65 11)
oglądać wystawę do dnia 31 marca br.
Salon prowadzi sprzedaż prac.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz