niedziela, 15 marca 2015


Przedstawiamy jeszcze z wernisażu "Zapach rumianku" fotografiki Andrzeja Maciejewskiego nieco słów Pani Grażyny Strykowskiej.

art. pl. Grażyna Strykowska


Andrzej Maciejewski „Zapach rumianku”


Wernisaż w Salonie Sztuki „KREATURA” w dniu 13 marca 2015

Andrzej chce nam powiedzieć coś zaskakującego i ważnego (jeszcze o tym nie wie). Obcuje często w swoim życiu, coraz częściej z krajobrazem okolicy – ojczystym, bliskim, ukochanym przez tak wielu nie tylko artystów: Bojanowskich Raczyńskich itd., wielkich wielkopolan.

To kosmos tak blisko, kosmos, który nam pokazuje w nieskończoność. Jest coś co w ważki sposób dominuje w tych fotografiach - światło. Ale to jest oczywiste. Będzie o czymś donioślejszym w ciągu dalszym ...

Teraz trochę literatury: wspomnienia Edwarda Hartwiga  "A czy pamięta Pan jakiś widok lub obraz, który wywarł na Panu największe wrażenie?

Opowiem Pani pewną historię... Tuż po wojnie byłem w obozie radzieckim Jogła. Kiedy Rosjanie wyzwolili Lublin to całą inteligencję, wszystkich znanych ludzi i akowców wywieźli do obozów. Byłem tam dwie zimy. I właśnie stamtąd pamiętam najpiękniejszy widok. 

Nie miałem oczywiście aparatu, ale ten widok mam ciągle przed oczyma. Noce były tam tak jasne jak dzień. Trudno było spać, ale jakoś się człowiek na tych pryczach poniewierał i próbował zasnąć po pracy. Którejś nocy obudzili mnie, żebym popatrzył na zorzę polarną. Wie Pani, że ja byłem zaskoczony. Nie wyobrażałem sobie, że na niebie może być tyle kolorów. Niesamowita paleta barw. Fioletowy koło żółtego i czerwonego. Chmury, nie kumulusy, takie poprzeczne, jakby się zatrzymały bez ruchu, to było jak jakaś scenografia. Nie zmieniał się ich układ tylko ciągle narastały. To było jak przedstawienie. Nigdy w życiu potem nie widziałem czegoś takiego, chociaż byłem w Finlandii, Szwecji czy Norwegii. Widok tych kolorów sprawił, że mimo ciężkich warunków człowiek wiedział, że życie jest piękne, że na świecie jest wspaniale, że można się tym cieszyć. I ja potem przez kilka dni mogłem nawet nie jeść, tak się tym widokiem nasyciłem. Bardzo dziękuję za to pytanie. 

Podobne przeżycia miała pani Ola Watowa, która w czasie wojny była na zesłaniu w Kazachstanie i wspomina, jak w nocy wychodziła na dwór, żeby popatrzeć w niebo... 

Opowiem Pani jeszcze coś osobistego. Do pracy chodziliśmy codziennie przez taką wydmę, gdzie nie było żadnych drzew ani nic, tylko piasek. Tylko wiatr tam hulał. Wiatry zresztą dokuczały nam tam nawet bardziej niż mróz, bo wciskały się wszędzie pod nasze liche okrycie i to było straszne. I ja kiedyś w rowie na tej wydmie zobaczyłem kwiatek. Szedłem z brzegu więc wyskoczyłem z szeregu i zerwałem go. Dostałem kolbą parę razy po plecach, ale kwiatek zabrałem do obozu i to była taka radość, jakbym... nawet nie wiem z czym to porównać, a to taki drobiazg mały. Wie Pani, że mi się nawet dziś ten obóz śnił. Pamiętam też mój powrót. Przywieźli nas do Białej Podlaskiej i jak otworzyli te bydlęce wagony to myśmy wypadli z nich a ludzie na nasz widok oniemieli i stali jak zamurowani, bez ruchu, jak chochoły. Za gardło każdego coś złapało i nikt nic nie mówił. Mam z tego czasu mój portret, jestem cały zarośnięty, z wąsami. Potem, też pociągiem towarowym, dojechałem do Lublina, wyskoczyłem przy semaforze i szedłem na przełaj przez łąki. A z naprzeciwka szło jakieś towarzystwo, pięć czy sześć osób i oni mnie poznali! Zrobili kółeczko i zaśpiewali mi "sto lat". To było coś niesamowitego."

To są dowody na subtelne i najważniejsze doznania(?) w rozpoznaniu celu naszego bytu (życia).

Czym karmimy się naprawdę, co nas kształtuje, jednak  jak jednoznaczne są kryteria: kallizm i mimetyzm.

Tu właśnie Andrzej w swoich fotografiach jest prawdomówny, mi to aż nadto wystarcza.

I to jest proszę Państwa zachwyt, zachwyt nad kropelką i nad łzą i podziw dla Stwórcy.

Grażyna Strykowska


Więcej zdjęć prac już nie będzie. Zapraszamy do oglądania wystawy w czwartki, piątki, soboty
 i niedziele w godz. od 17-tej do 19-tej do dnia 22 marca br. Potem można będzie jeszcze
 w drodze indywidualnego telefonicznego umówienia się (tel. 601 77 65 11) 
oglądać wystawę do dnia 31 marca br. 
Salon prowadzi sprzedaż prac.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz